środa, 1 grudnia 2010

Karczochy

Na straganach późnym latem pojawiły się karczochy, o czym mimochodem poinformował mnie kolega, pisząc, że właśnie je kupił! Spóźniona notka, zwłaszcza, że za oknem pokrywa śnieżna z tupetem pokrywa warzywa i owoce, za którymi - świeżymi, będziemy tęsknić! Pozostają z lata ziemniaczki, marchewka, pietruszka i jabłka, które w zimie w miarę się trzymają. Reszta dobroci, które w zimie na stragany trafia, nie zazna letniego słońca. Ale miało być o karczochach!
Karczoch pochodzi ponoć z Persji, zaś do Europy trafił XVI w. ,jest wrażliwy na mróz, ale w basenie Morza Śródziemnego uprawia się je przez cały rok, natomiast najtańsze są latem i jesienią. Karczoch zawiera wapń, białko, żelazo, wit.B, korzystny jest dla układu trawiennego (odtruwa organizm).  

 Z wł. carciofo oznacza także "głupiec" :)

Z takiego okazu ze zdjęcia po obraniu zostaje ok 20%. Tylko tyle się jada, czyli to, co w środku - delikatną podstawę, która po ugotowaniu przypomina konsystencją hmm.... kalafiora. Młode karczochy obiera się skromniej. A smak? Niepowtarzalny! Delikatny, kremowy,  lekko gorzki. 
Swoje karczochy zapiekłam nadziewane marchewką i pietruchą, na wierzch ser. Podałam z ryżem szafranowym i delikatnymi kurkami w śmietanie. Czyli delikatność do kwadratu.
Chciałam podać do nich wino mniej delikatne, by nie było za mdło, by znalazł się na podniebieniu kontrapunkt, więc ochoczo otworzyłam furminta od Dobogo z roku 2007. 
                                                                                                                                                                                   
Dobogo Furmint 2007                                                                               
Złocisty klarowny kolor, w zapachu słodki owoc - brzoskwinia, nuta miodowa,orzechowa, usta gęste, kremowe, i choć nie brak mu ciała, to dla mnie za mało kwasowości i minerału.                                               Przy okazji Grand Prix 2010 Magazynu Wino miałam okazję spróbować rocznika 2008 i owszem chyba punktowałam  to wino (a może to jednak Jaworek Pinot Gris jednak dostał punkt zamiast Dobogo), ale w mojej notatce nie ma nawet echa minerału!  Kupione: Mielżyński. Cena: ok. 42 zł.


Dla niedosytu kwasowości i minerału polecam:

                                                                                                                                         
Kikelet Furmint 2008                                                                                                      
Notka z lata: Krystaliczne, jasno słomkowe z zielonym refleksem, gruszka, wosk, minerał, miód, bogactwo, ale bez przegięcia, usta świetnie kwasowo - mineralne, napięte, a przy tym soczyste i długie. W euforii gotowa byłam dawać wysokie noty! Kupione: Winoman. Cena: 45 zł.


Co jednak do karczocha podać?  Może niekoniecznie wino beczkowe, a obydwa opisane furminty dojrzewały w beczce i  lekką budową nie grzeszą. Może raczej coś właśnie lekkiego, zwiewnego, ożywczego będzie dobrym kompanem do karczochów w łagodnej oprawie. Szukam i szukam w moich notatkach, a tam z białych same ciężkie wytrawne wina. Czas coś zmienić. Zwyczaje smakowo-zakupowe przezwyciężyć. Może jednak jakiś silvaner, viognier, młody gruener veltliner nadał się, a może czerwień spod znaku gamay mocno schłodzona?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz